Jak co roku, kiedy Adwent zacznie się na dobre, przychodzi czas na pieczenie pierników z myślą o nadchodzących świętach. Po trzech tygodniach są o niebo lepsze niż po upieczeniu. Można też patyczkiem do szaszłyków zrobić w nich małe dziurki i obwiesić nimi choinkę. Zauważalny efekt aromatyczny gwarantowany. A teraz konkrety.
Składniki:
3 szklanki mąki (lub 2 szklanki mąki i 1 szklanka zmielonych na proszek migdałów)
1/2 szklanki cukru
6 dużych łyżek miodu
1 łyżeczka sody oczyszczonej
pół kostki margaryny
2 żółtka
łyżka śmietany (gdy ciasto nie chce się kleić)
przyprawa do pierników (4 łyżeczki cynamonu, 2 łyżeczki zmielonych goździków, 1,5 łyżeczki imbiru, 1 łyżeczka kardamonu, 1 łyżeczka gałki muszkatołowej, 1 łyżka kakao - opcjonalnie dla nieuczulonych)
Mąkę przesiać, dodać sodę, cukier, miód i miękkie masło, i jajka, i całą resztę. Zagnieść ciasto. Rozwałkować, powycinać ciastka. Piec 10-12 min (w zależności od wielkości wyciętych ciastek) w temperaturze 180 stopni Celsjusza. Przed przełożeniem ich z blachy na talerz odczekać kilka minut, aby stwardniały i nie łamały się przy przekładaniu. Najekonomiczniej jest więc korzystać z dwóch blach, wkładając je naprzemiennie.
Po wystygnięciu pierniki można ozdobić na tysiące różnych sposobów. Ja roztopiłem czekoladę w kąpieli wodnej, dodając odrobinę mleka. Rozlewałem czekoladę po piernikach i - żeby zastąpić sztuczne posypki - posypywałem rozdrobnionymi bakaliami (płatkami migdałowymi, papaja i wiórkami kokosowymi).
A tak wyglądają gotowe do zjedzenia pierniczki. Smacznego!
piekne foremki z IKEI :))
OdpowiedzUsuńpowodzenia w blogowaniu!!!
eM., szacun, szacun, szacun! Może w końcu i mi wyjdą ciasteczka, skoro mam takie natchnienie.
OdpowiedzUsuńPowodzynia!